Moja „ulubiona” stacja TVN doniosła, że Niemcy lokują imigrantów w byłym obozie zagłady w Dachau. Nie w muzealnych barakach. Na razie tylko w obozowych pomieszczeniach gospodarczych. Zastrzegają jednak, że sytuacja lokalowa jest krytyczna. Sprawa w Dachau ma zatem charakter rozwojowy. Podziwiam tych ludzi. Jacy oni oszczędni, jacy zorganizowani i przewidujący. Pomyśleli już o problemach transportu uchodźców.
http://www.tvn24.pl/azylanci-w-dachau-napieta-sytuacja-z-lokalami,579731,s.html
Solidaryzując się z narodem niemieckim i jego przyjaciółmi unijnymi, pozwolę sobie podsunąć pewien pomysł. Na wyspie Rugii jest miejscowość Prora. Tam stoi po dziś dzień niewykorzystany gigantyczny gmach, którego budowę przed wojną rozpoczął Hitler. Miał to być dom wczasowy dla niemieckiej klasy robotniczej. Jeden budynek, ale solidnych rozmiarów. Miał pomieścić około 20 000 wczasowiczów. Po wybuchu wojny zaniechano kontynuacji budowy, chociaż brakowało w zasadzie tylko klamek. Nie dziwota, klasa robotnicza poszła na front i do fabryk zbrojeniowych. Wczasy stały się niepatriotycznym zbytkiem. Sądzę, że przy zagęszczeniu w prowizorycznych namiotach dla imigrantów, jakie obecnie serwują Niemcy, w owym budynku w Prorze można zakwaterować w przyzwoitych warunkach nawet 20 000 ludzi.
Oglądałem ten obiekt. Duże przestronne pokoje, zaplecze socjalne, plaża, przystań. Za małe pieniądze możemy to wynająć od Niemców, powstawiać klamki i kotły na zupę. Wszak nikt nie powiedział, że naszych przydziałowych imigrantów musimy gościć na naszej ziemi. Taka lokalizacja nawet zaspokoi ich podstawową potrzebę życia w Reichu. Będą u nas i w Reichu zarazem. A i do Szwecji blisko. Gdyby Niemcy zgodzili się wynająć ten obiekt, zabrałbym poza limitem także tych z Dachau, by nie robić Europie obciachu.
